To nie był zły mecz w wykonaniu Pszczółki Polski Cukier AZS UMCS Lublin. Francuski Lyon ASVEL Feminin to po prostu klasowy zespół. Podopieczne Krzysztofa Szewczyka zremisowały z tym przeciwnikiem po 66 w pierwszej odsłonie dwumeczu, którego stawką jest awans do play-off EuroCup. To oznacza, że 2 marca na zachodzie Europy będą one miały zerowy margines błędu
Lublinianki rozpoczęły od mocnego uderzenia, bo od celnej „trójki” Ivany Jakubcovej. Potem jednak nie poszły za ciosem i długo męczyły się, żeby ponownie zdobyć punkty. Na ich szczęście, w tym czasie Francuzki też nie imponowały skutecznością. Plusem było to, że gospodynie miały od początku dobrze wyregulowane celowniki przy rzutach dystansowych (11/27 w całym spotkaniu) – poza Słowaczką z tej broni skorzystały w pierwszej kwarcie również Kamiah Smalls, Aleksandra Stanacev i Martina Fassina. W głównej mierze to dzięki temu prowadziły 19:14.
Taki wynik nie jest aż tak dużym zaskoczeniem, kiedy spojrzymy na to, jak funkcjonowała defensywa lubelskiego zespołu. Mimo kilku potknięć, zielono-białe radziły sobie nieźle z upilnowaniem rywalek. Drużyna z Lyonu „wylewała” sporo potu przy każdej akcji, także po swojej stronie parkietu. Po nieco ponad czterech minutach gry w tej partii „Pszczółki” wygrywały 24:16. To była ich największa przewaga do tego momentu, ale goście znajdowali sposoby, żeby nie wypuścić tego spotkania całkowicie z rąk. Olbrzymia w tym zasługa Julie Allemand, której było pełno na parkiecie. W efekcie do przerwy było 33:29 dla miejscowych.
Nieoceniona w grze pod koszem była Natasha Mack. Amerykanka punktowała, zbierała i blokowała rzuty przeciwniczek. Nie bała się też fizycznej rywalizacji ze znaną z polskich parkietów Cierrą Burdick. Przyjemnie oglądało się, kiedy lublinianki wykorzystywały każdą możliwą sekundę do tego, żeby znaleźć lepiej ustawioną koleżankę. Po takiej właśnie zespołowej akcji, zakończonej „trójką” Ivany Jakubcovej, objęły zresztą prowadzenie 42:31. Natomiast Francuzki miały bardzo duży problem, żeby w ogóle dostać się w pobliże obręczy, a jeszcze większy, żeby zapunktować. Dopiero po kilku minutach tę niemoc przerwała Marine Johannes, do spółki z Julie Allemand, która dobrze spisała się w obronie. Taka szarża wybiła nieco z rytmu akademiczki, a Lyon błyskawicznie odrobił niemal wszystkie straty. Przed ostatnią odsłoną było już tylko 46:45 dla „Pszczółek”.
Jedno zagranie Aleksandry Crvendakić i goście byli o krok przed gospodyniami. Chwilę później 2 punkty dorzuciła Sara Chevaugeon i trener Krzysztof Szewczyk przywołał do siebie swoje podopieczne. Tym razem, po krótkiej rozmowie, to lublinianki były w stanie powrócić do gry i wdać się w zaciętą bójkę. Wyprowadzały na tyle mocne ciosy, że zmusiły „Lwice” do odwrotu. Przy stanie 58:53 dla AZS UMCS Lublin trener Pierre Vincent skorzystał z przerwy na żądanie. Czasu było coraz mniej, a liczył się dla niego każdy punkt wywieziony z Polski. Jego zawodniczki również zdawały sobie z tego sprawę i udało im się doprowadzić do remisu po 66.
Koniec końców, to goście wygrali bitwę na tablicach (50:41). Największa dysproporcja była jednak w punktach zdobytych przez rezerwy – 16:3 na korzyść Francuzek. Większa głębia składu będzie kluczowa także w rewanżu 2 marca na wyjeździe.
===
Pszczółka Polski Cukier AZS UMCS Lublin – Lyon ASVEL Feminin 66:66 (19:14, 14:15, 13:16, 20:21)
Pszczółka: Fassina 9, Jakubcova 15, Mack 17 (16 zb.), Smalls 17, Stanacev 5 – Niedźwiedzka 3, Sklepowicz, Kośla.
Lyon: Allemand 9, Burdick 6 (11 zb.), Chartereau 17, Crvendakić 12, Chevaugeon 6 – Johannes 10, Badiane 6, Ciak. Jocyte.
Sędziowie: Nikola Bejat (Norwegia), Alin Faur (Rumunia), Veronika Vavrova (Czechy).